Dziennik Koronawiary – tydzień 01
przez aga · Opublikowane · Zaktualizowane
Niedziela, 22 marca 2020
Kochani,
Myśl na dziś:
„I tak przy rzecznikach książąt Babilonu, posłanych do niego, aby dowiedzieć się o cudzie, do którego doszło w kraju, Bóg pozostawił go, by go wypróbować, by poznać wszystko w jego sercu.” (2Krn 32:31; SNPD).
„Bóg pozostawił go”. Został opuszczony przez Boga. W ciekawym momencie. Po doświadczeniu cudu! Nie za karę. Więc po co?
Wygląda na to, że jest jedna rzecz, którą Bóg chce poznać, a człowiek poznać powinien. Tą rzeczą jest treść naszych serc. Serce to innymi słowy meandry
naszych myśli, przekonania, pasje, priorytety, wartości – bo takie znaczenia kryją się za hebrajskim słowem serce.
A zatem treść naszych serc. Czy ją znasz? Tego nie poznaje się w powodzeniu. To poznaje się w opuszczeniu. W biedzie, jak teraz. Jak przyjaciela. Bóg każdego zostawia, by poznać, czym się delektuje. O czym myśli. Co mówi. Co spełnia jego tęsknoty. Co uważa za warte każdej ceny. Co? – Gdy Jego nie
ma. Nie patrzy. Nie słyszy.
Powinniśmy poznać treść naszych serc. Ona zdradza, czy bez argumentów wybieramy Boga. Bóg chce znać tę treść, bo On wybrał nas bez warunków. Zaczęliśmy tydzień. Jeśli samotnie, jeśli bez argumentów, tym lepiej. W chwili opuszczenia dzieją się sprawy zbawienia. Pamiętacie: „Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś? […] Ojcze, w Twoje ręce składam mego ducha”.
Żyjmy w sposób wart koron.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
Sobota, 21 marca 2020
Kochani,
Myśl na dziś:
„Ty sprawiłeś, że myślę i czuję, Utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję. Dopracowałeś mnie w każdym szczególe. Cudowne są Twoje dzieła – i moją duszę
znasz dokładnie. Żadna moja kość nie uszła Twej uwadze, choć powstawałem w ukryciu, tkany w głębiach ziemi. Twoje oczy oglądały mnie w łonie, na swym zwoju spisałeś me dni, zaplanowałeś je, zanim którykolwiek zaistniał.” (Ps
139:13-16; SNP).
Słowa te napawają pokojem. Nie musimy popadać w panikę. Nie stanie się nic, co by Boga mogło zaskoczyć. Życia poczętego w ramach Bożego planu nie kończy żadna pandemia ani inna przyczyna. Śmierć ciała nie jest końcem ludzkiej egzystencji. Człowiek, od swojego poczęcia, jest w rękach Boga, jest częścią
Jego planu i jest wobec Niego zobowiązany.
Postanowieniem Bożym każdy z żyjących na ziemi tak czy inaczej umrze, a potem czeka go sąd. Każdego. Nas też. To znaczy: mnie i Ciebie też.
Żyjmy zatem. Ufnie. Ostrożność w obecnych czasach jest, jak zawsze, cnotą. Lecz panika w obecnych czasach jest, jak zawsze, głupotą. Życie jest wysoką wartością, ale – w warunkach upadłego świata – nie jest wartością najwyższą.
Żołnierz ma walczyć, lekarz ratować, pastor zwiastować. Każdy jest do czegoś powołany. Ty też. Jeśli to w którymś momencie łączyć się będzie tzw. najwyższą ofiarą, to niech tak się stanie. Nie ma w tym nic nowego ani nic dziwnego.
Bądź sobą w Chrystusie i dochowuj wierności powołaniu. Czy żyjemy czy umieramy, Pańscy jesteśmy. Na cmentarzach spoczywają martwi – z ludzkiego punktu widzenia. Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba nie jest Bogiem umarłych. Dla
Niego wszyscy żyją. My żyjmy w sposób wart koron.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
P.S.
I zapraszam na niedzielne nabożeństwo – na naszym kanale na YouTube. Prześlę
łącze bezpośrednie, gdy je tylko otrzymam.
Piątek, 20 marca 2020
Kochani,
Myśl na dziś:
„Bo dla mnie życie to Chrystus, a śmierć – to zysk. Jeśli już żyć w ciele, to dla owocnej pracy. Co bym wolał? – Nie wiem. Pociąga mnie jedno i drugie. Chciałbym stąd odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze. Jednak pozostać w ciele – to dla was korzystniejsze.” (Flp 1:21-24; SNP).
To znane słowa. Tak znane, że niemal wyświechtane. Ale… W kontekście koronawirusa – to co innego!
Zagrożenie śmiercią sterroryzowało zachodnią kulturę. To fakt. Polską cenę tego terroru streścił Premier RP we wczorajszym wywiadzie. Czy życiem dla mnie Jezus? Czy śmierć byłaby mi zyskiem? Czy żyję w rozdarciu między jednym i drugim? Czy jednakowo mnie to pociąga? Co byłoby treścią mojej modlitwy na łożu śmierci? O co modliłaby się rodzina? O „o wiele lepsze”? A gdyby tak Bóg pozostawił mnie w ciele, to dla kogo byłoby to korzystniejsze? Czy byłby to dla mnie rozdział odzyskanego życia?
Może nikt z nas tych pytań, w tak ekstremalnej sytuacji, nie będzie musiał stawiać, ale warto je rozważyć. To zdrowe dla koronawiary.
I żyjmy dziś w sposób wart koron. Najcenniejszym żołnierzem bywa ten, kto walczy o sprawę tak, jakby życie już stracił.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
Czwartek, 19 marca 2020
Kochani,
Myśl na dziś:
„Wiem, że niewielką masz moc. A jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia” (Obj 3:8b; SNP).
Koronawirus obnaża słabość Kościoła. To fakt. Ale nie bądźmy pochopni w biczowaniu się ani biczowaniu innych. Zróbmy miejsce na refleksję. Nie ma uzdrowieńczej pokuty bez dogłębnej refleksji.
W okolicznościach obnażających to, co najwstydliwsze, złym pomysłem jest oskarżanie Boga. Jeszcze gorszym – odwracanie się od Niego. Niezależnie od stopnia słabości zachowaj Słowo i nie zaprzyj się Jego imienia. To o wiele
bezpieczniejsze rozwiązanie – nie na zawsze, lecz na chwile niepewności.
Niewielka moc nie może być furtką do bezczynności. Przeciwnie. Wystarczy spojrzeć, co mówi pierwsza część zacytowanego wersetu: „Wiem o twoich czynach. Oto sprawiłem, że drzwi stoją przed tobą otworem. Nikt nie zdoła ich zamknąć.” Obj 3:8b; SNP).
Obecnie, obnażeni koronawirusem, możemy stać się autentyczni i bardziej przekonywający. Siej ziarno koronawiary. Drzwi stoją otworem. Nikt nie zdoła ich zamknąć. Wjeżdżaj!
Jest jeszcze szczegół, który nie daje mi spokoju. W czasach Jezusa też był moment słabości. Wszechmocny Pan w obliczu wrogów stwierdził: „Lecz to jest wasza godzina i czas władzy ciemności” (Łk 22:53b). To było przed krzyżem. I przed Zmartwychwstaniem. Może to dziwne. Lecz droga na szczyt wiedzie czasem w dół – Bo innej nie ma (Flp 2:5-11).
Chwałę poprzedza pokora. Mieć niewielką moc nie znaczy nie mieć jej wcale. Trwaj w Słowie. Trwaj przy Nim. Korzystaj z otwartych drzwi. Choćby to był nie najlepszy pomysł na jutro, to na pewno jest niezły na dziś.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
P.S. A te drzwi, które stoją otworem, można rozumieć również jako bramy.
Środa, 18 marca 2020
Kochani,
Obietnica na dziś – i na zawsze od zawsze:
„Przestańcie martwić się o cokolwiek. Raczej w każdej sprawie, gdy się
modlicie i prosicie, z wdzięcznością przedstawiajcie swoje potrzeby Bogu. A pokój Boży, którego nie ogarnie żaden umysł, będzie w Chrystusie Jezusie strzegł waszych serc oraz myśli.” (Flp 4:6-7; SNP).
Tu nie trzeba komentarza. Tu trzeba zastosowania. Osobistego. Więc zamiast komentarza – słowo świadectwa: Przestałem się martwić o cokolwiek, bo życie można przeżyć na tysiąc równie
ciekawych sposobów. Jestem pewny, że z Nim każde rozwiązanie będzie wyjątkowe.
Zamiast się martwić, czytam każdą chwilę przyszłą jako pisaną przez Boga powieść o mnie. Przedstawiam moje potrzeby Bogu z wdzięcznością za to, że je właściwie oceni. Jak na razie, w przeważającej większości przypadków, zapowiadana inwazja nieszczęść nie następowała.
Przedstawiania Bogu moich potrzeb nie traktuję jako furtki do beztroski. Raczej traktuję je jako otwieranie wrót twórczości, składów nowych rozwiązań. Choćby ten koronawirus – ile on może zmienić na lepsze! Już zmienił: We wszystkich naszych wielkich miastach mniejszy stał się smog!
Będzie dobrze. Koronawirus coś skończy, a koronawiara coś zacznie. Mnie „kręci” nie to „skończy”, ale to „zacznie”.
Tak tu sobie popisałem – i co? I zrobiło mi się lepiej. Opadła mgła w
dolinach szarych komórek. Wyraźniej widzę drogę na dziś – ku ciekawszemu. Co się dzieje?! To chyba pokój Boży, którego nie ogarnie żaden umysł, w Chrystusie Jezusie strzeże mojego serca oraz myśli.
Żyjmy w sposób wart koron. „Ptak ptakowi nie dorówna” – powiedział poeta. Resztę cytatu znajdź w internecie.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
Wtorek, 17 marca 2020
Kochani,
Myśl na dziś:
„Jeśli Chrystus jest naszą nadzieją tylko w tym życiu, to jesteśmy ze
wszystkich ludzi najbardziej godni pożałowania” (1Kor 15:19; SNP).
Piękną stroną koronawirusa jest to, że uświadamia nam, jak koronną wartość
ma życie. Wczoraj dentystka przyjmowała mnie zabezpieczona tak, że nie
dałbym rady jej zarazić nawet, gdybym się starał! Na ulicach – jak w
niedzielę! Korki już tylko przy butelkach z winem. Ludzie skryli się w
domach nie tylko z rozkazu premiera. Po prostu – z troski o życie. Jakże
koronną wartość ma życie!
Jeśli koronawirus pokoronuje dłużej, w trosce o
życie wielu straci klientów, uczniów, pracę, zlecenia, zdolność kredytową, wzięte na kredyt lub w leasing dobra. Bez bufora finansowego wielu zostanie z nagim życiem. Tak koronną ma ono wartość! To dobrze, że tak je cenimy. To zdrowe. To znaczy, że instynkt życia działa u nas prawidłowo.
Lecz dziś możesz się zarazić. A za kilka tygodni możesz już stać się
darczyńcą ZUSu i zwolnionym z podatków na wieki. Czy Chrystus jest naszą nadzieją tylko w tym życiu? Co z koronanadzieją?
Dzięki za wczorajsze listy. Pozostaję w modlitwie o nas.
Żyjmy w sposób wart koron.
Wasz, jak zawsze –
Piotr
P.S. A wśród prowadzących K5N wrze! Obecnie pracujemy nad rozbudową K5N i EIB TV. Chodzi głównie o sprzęt w miarę samoobsługowy oraz o portale podkastowe, społecznościowe i konferencyjne. Na niektórych sprawach zaoszczędziemy, za niektóre będziemy musieli zapłacić. Ale będzie dobrze.
Przyszło nowe!
Poniedziałek, 16 marca 2020
Kochani,
Rozpocznijmy od obietnic:
„Nie bój się, bo Ja jestem z tobą, nie lękaj się, bo Ja jestem twoim Bogiem!
Wzmocnię Cię – tak, pomogę ci. Tak, wesprę cię prawicą mej sprawiedliwości.”
(Iz 41:10; SNPD).
„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem; kto wierzy we mnie, choćby nawet
umarł – żyć będzie. A każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.”
Czy wierzysz w to? (J 11:25-26).
Właśnie. Czy wierzysz w to wszystko? Nastał czas koronawirusa. Dla nas zaś czas próby wiary. Koronawiary. Ten czas, między innymi, obnaża słabość kościoła w naszej części świata. W tym moją słabość.
Ale czas przykrych odkryć to zaproszenie do czasu wielkich przemian. Osobistych najpierw. Potem całej reszty. Najpierw ja. Potem reszta świata. Czy ja wierzę? Tak. I nic mnie z tej wiary nie wytrąci. Nie ma szans. Na pewno przesiąkłem smrodem czasów.
Ale każdy smród da się wywietrzyć. Otwieram okno jak Daniel. W stronę Nieba. I „wierzę w to”. Jestem obeznany z tym: „Czy wierzysz w to?”, bo niemal zawsze cytuję to pytanie na pogrzebach. W tym przynajmniej mam nad Wami przewagę. Bo przez ostatnie trzydzieści lat, z paroma wyjątkami, nie opuściłem żadnego wspólnotowego pogrzebu. Stawałem przed tym pytaniem setki
razy. I? Wierzę. Nieuleczalnie. Koronawiara.
Nie bój się. Ani dziś, ani nigdy. Najważniejsze masz uregulowane. On jest przy Tobie. Nie ogranicza go ani śmierć ani życie. Nie kieruj się brawurą. Żyj. Żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Nie sztuka się bać. Sztuka wierzyć.
Rozmawiam z Bogiem o nas. Mam za sobą kolejną ciekawą noc.
Bądźcie dziś światłem. Zapanowujcie pokojem. Zarażajcie koronawiarą – szczególnie wy, lekarze, z pierwszej linii, jak Damian, Magda i moja Żona Krystyna.
Żyjmy nie byle jak, lecz w sposób wart koron.
Wasz, jak zawsze –
Piotr