Miłosierdzie ponad wszystko
Miłosierdzie Boże góruje nad sądem – List Jakuba 2,13 Kielich i chleb. I promyki słońca igrające w winie. To właśnie wyobraź sobie udając się wraz ze mną na spacer w niniejsze rozważanie. Na dzień dobry powiedzmy sobie z promiennym uśmiechem, że nastanie kres zła i niesprawiedliwości, która szerzy się na świecie i która wciąż przybiera jakieś nowe formy. Raz po raz przeglądając nowe propozycje majstrów od dobrobytu przekonujemy się, że to rzeczy stare przywdziane w nowe barwy. I można by się załamać, gdyby nie to, że Bóg nie przestał sobie radzić z błotem tego świata. Taki świat, tacy ludzi, taki wybrakowany ja i ty, a jednak On właśnie w takich warunkach realizuje swój doskonały plan dziejów.
Myśląc o Nim nasuwa mi się nieraz obraz doskonałego pianisty. Otóż, wyobraź sobie, że przychodzi ktoś taki do ciebie. A ty masz rozstrojone pianino. Wiesz, że gościsz wirtuoza. Lecz po trosze z chęci przekonania się, a po trosze z przewrotności prosisz: „Zagraj mi coś pięknego”. „Dobrze” – odpowiada wirtuoz i zasiada do pianina. Jesteś pewny, że się podda. Na tym pianinie nie grano od lat. Ostatni raz było strojone w fabryce (zaraz po zmontowaniu, dwa pokolenia wstecz). Właściwie trzymasz je w domu, bo przytrafił ci się prestiżowy spadek, no i po to, by w momentach chandry przekonać się bez reszty, że rozpacz może być naprawdę tak czarna jak to pianino. Ale wirtuoz powiedział „Dobrze” – i zasiadł przy klawiaturze. Przeciągnął palcem po wszystkich klawiszach, a następnie zaczął grać. I zaskoczył cię. Usłyszałeś piękną, harmonijną melodię. Jak to się stało? Otóż dla wydobycia właściwych dźwięków mistrz potrącał niewłaściwe klawisze. Bóg jest takim pianistą. Całkiem piękne melodie gra na zepsutym pianinie. Widzisz w wyobraźni kielich? Widzisz chleb? Gdy gromadzimy się wokół Wieczerzy Pańskiej, to jesteśmy świadkami tego, jak Bóg nacisnął parę niewłaściwych klawiszy, by dać nam… Zbawiciela. Zarzuty wobec Jezusa – to przecież były kłamstwa. Proces – był drwiną ze sprawiedliwości. Wyrok – pokazał jak nisko może upaść polityk. A jednak Bóg użył tego wszystkiego: kłamstw, drwin i układów, by dać światu… Zbawiciela. Boga od człowieka różni parę rzeczy. Choćby to, że człowiek sięga gwiazd, a spada na dno piekła. Bóg natomiast stał się w Chrystusie kimś, kim nikt z ludzi nie chciał być, stał się niewolnikiem i poniósł śmierć zarezerwowaną dla najgorszych przestępców. Sięgnął dna piekła, by być przyjacielem gwiazd. Z tego Bożego upodlenia, z tego Bożego poniżenia zrodził się nam… Zbawiciel. Gdy gromadzimy się wokół Wieczerzy Pańskiej, to ocieramy się o krzywdę i hańbę. Bo właśnie tam wówczas skrzywdzono człowieka, pohańbiono niewinnego, niesłusznie skazano na krzyż, cynicznie zadano śmierć. Lecz choć zapanowała ciemność, rwały się zasłony, a Bóg w niewypowiedzianym cierpieniu opuścił Boga, nic nie wymknęło się spod kontroli. Chleb dotyka nas ciepłem domowym. W winie odbijają się promienie słońca. Wirutoz zagrał niespeszony. Bóg wyszedł nie umniejszony. Wciąż bogaty. Jak pisze Jakub: „Miłosierdzie góruje nad sądem”. Bóg jest stwórcą świata i władcą wszystkiego. Jest bogaty wszystkim, co nas otacza. A jednak w Piśmie Świętym, gdy mowa o bogactwie Boga, to mowa jest o bogactwie Jego miłosierdzia. Przejdź ścieżkami Listu do Rzymian, Efezjan, Filipian, Kolosan, a zobaczysz, że Boża wielkość ma miarę miłosierdzia. Miłosierdzie góruje nad sądem. Pomyśl o sobie. Kimkolwiek jesteś, stoisz przed wolnym Bogiem. Nie zwiodą Go twoje pochlebstwa i nie przerażą upadki. O Jego postawie względem ciebie decyduje On sam. Jest wolny. Pewnie dlatego prawdziwie miłosierny. Względem ciebie i mnie – miłosierdzie góruje nad sądem. On jest,bogaty dla tych, którzy go wzywają”, dla kobiety niepewnych obyczajów, dla łotra na krzyżu, dla skorumpowanego urzędnika… Dołącz do grona potrzebujących. Wezwij Jego Imienia. Czy w wyobraźni widzisz chleb? Widzisz kielich? Czy od ostatniej Wieczerzy nie popełniłeś niczego wstydliwego? A jednak Bóg cię zaprasza. Nie ze względu na ciebie. Ze względu na Siebie. Miłosierdzie góruje nad sądem. Spróbuj. Choćby zaraz. Uklęknij. Otwórz serce. Otwórz usta. W górowaniu miłosierdzia nad sądem kryje się dla tych, którzy z miłosierdzia skorzystali, wspaniała dyrektywa. Jako powołany do wolności mierz swą wolność miłosierdziem. Bądź jak Chrystus na tym świecie. W końcu jest On rdzeniem twojego życia. Bądź miłosierny dla innych. Możesz. Nie ufaj tym, którzy wciskają, co nam Pismo Święte nakazuje. Słuchaj tych, którzy objawiają, do czego cię upoważnia, kim – według niego – już jesteś. W okazywaniu miłosierdzia pamiętaj, że jego gwarantem jest Bóg. Być może czasem, zwykle na krótką metę, ci, którzy okazują miłosierdzie, tracą. Na dłuższą metę jednak do takich należy świat, tacy odziedziczą ziemię. Bóg ma więcej niż rozdał. Dał ci źródło wody tryskającej w wieczność. Nie zabraknie ci jej dla nikogo. Okazywanie miłosierdzia nie ma nic wspólnego z tym, jacy są inni. Wolny człowiek może być sobą. I kierować się tym, kim sam jest. Dla samej przygody jednak powinniśmy okazywać szczególnie wiele miłosierdzia ludziom, którzy mniej na nie zasługują. To dlatego, że ogrom łaski jest wyraźniejszy i bardziej imponujący tam, „gdzie grzech się rozmnożył”. We własnym interesie Okazując miłosierdzie, określasz Boże normy dla samego siebie. „Błogosławieni miłosierni, gdyż oni dostąpią miłosierdzia”. „Kto nie okazuje miłosierdzia, nad tym też odbywa się sąd bez miłosierdzia”. Bądź pobłażliwy dla cudzych błędów, bo przyda ci się pobłażliwość dla twoich. Miej dla innych wspaniałomyślność, aby jej wiatr napełnił żagle również twojego życia. Wytyczaj innym długi pas startowy. Tak by mógł na nim startować i bezpiecznie lądować również i twój samolot.