W kościele nie ma nieważnych
Motywem działania Kościoła jest wolność. Zasadza się ona na fakcie naszego odrodzenia z wody i z Ducha i stanowi treść naszego powołania. Ta wolność – jeśli ma być czymś więcej niż tylko teorią – musi mieć miejsce, gdzie mogłaby się skutecznie wyrazić. Takie miejsce zapewnia jej kościelna demokracja. Biblijna. I piękna.
Kościelna demokracja? To prawda, że hasło kościelna demokracja nie jest najszczęśliwsze. Łatwo bowiem o pomyłkę. Z naciskiem więc powiedzmy, że gdy mówimy kościelna demokracja, to nie mamy na myśli nie wiadomo jakiej demokracji w kościele, ale właśnie kościelną demokrację, tę której kształt wyłania się z Pisma Świętego, a nie ze świeckich praktyk politycznych. Prawdopodobnie nie odwoływałbym się do hasła kościelna demokracja, gdyby nie to, że bez wyraźnego sprecyzowania pojawiło się już ono na łamach Słowa Prawdy, i gdyby nie to, że w nowszych rozważaniach teologicznych przytacza się je dla pewnego zobrazowania, na czym mniej więcej polega właściwy dla wielu zborów baptystycznych – i cokolwiek obco w swym określeniu brzmiący – kongregacyjny model zarządzania Kościołem, to znaczy taki model, przy którym woli Chrystusowej w Kościele poszukuje się w inspirowanych przez Ducha Bożego głosach możliwie wszystkich członków lokalnego zboru.
Oczywiście próżno byśmy obu wymienionych haseł szukali na kartach Nowego Testamentu. I w rzeczy samej nie o to chodzi. Zależy nam raczej na stwierdzeniu, czy Nowy Testament uzasadnia praktyki hasłami tymi opisane. A zatem, czy kościelna demokracja albo kongregacyjny model zarządzania Kościołem wynika z pism nowotestamentowych? Okazuje się, że tak. Na poparcie takiego stanowiska można się powołać na co najmniej trzy argumenty:
- Po pierwsze, najlepszą metaforą Kościoła jest obraz żywego organizmu w atmosferze miłości i wolności rozwijającego się ku duchowej pełni.
- Po drugie Chrystus wyraża swoją obecność i aktywność w świecie poprzez każdego, kto stał się wolny poprzez kąpiel odrodzenia i odnowienie przez Ducha Świętego.
- I – po trzecie – odnotowane w Nowym Testamencie posunięcia pierwszego Kościoła najlepiej odpowiadają modelowi kongregacyjnemu lub kościelno-demokratycznemu.
Rozwińmy teraz pokrótce przytoczone trzy argumenty.
Kościół – żywy organizm
Pouczając Koryntian o naturze Kościoła apostoł Paweł powołuje się na obraz żywego organizmu. Kościół jest Ciałem. Chrystus jest głową tego Ciała, a poszczególni wierzący różnorodnymi członkami wyrażającymi jedną wolę Głowy i dopomagającymi sobie nawzajem w sprawnym realizowaniu tej woli (1 Kor 12-14; Gal 6,2). W przełożeniu na język praktyki znaczy to, że Kościół wypełnia w świecie cele, dla których został powołany do istnienia, nie poprzez samych prezbiterów i diakonów, nie poprzez samych apostołów, proroków, ewangelistów, pasterzy i nauczycieli, ale poprzez wszystkich odrodzonych usługujących tym darem, jakiego Bóg każdemu udzielił według różnorodności łaski swojej (Ef 4,11nn; 1 Ptr 4,10). I tak jak odpowiedzialny człowiek stając wobec każdego nowego wyzwania „radzi się” wszystkich członków swojego ciała i mobilizuje je do jednomyślnej akcji, tak też Kościół – w nowotestamentowym tego słowa znaczeniu – realizując powierzone mu przez Chrystusa zadania odwołuje się do ogólnego zebrania swoich członków, do kongregacji, w której wszyscy są równi; a czyniąc tak porusza się w obrębie procedur najbardziej przypominających demokratyczne. To właśnie jest biblijne. I to jest piękne. Należy przy tym zauważyć, że kościelna demokracja nie oznacza dziecinnego forsowania woli określonej frakcji (1 Kor 3,1-9). Jesteśmy wezwani do dojrzałego myślenia (1 Kor 14,20). Stąd w naszych kongregacyjnych procedurach szanujemy autorytet, kompetencje, zdanie i pozycję każdego brata czy siostry stosownie do ich miejsca w Ciele Chrystusa i o tyle, o ile wyrażają oni wolę Jedynej Głowy, Jedynego Pana, Mistrza i Nauczyciela. To właśnie jest biblijne. I to jest piękne.
Chrześcijanin – wolny do życia w Chrystusie
Wszyscy narodzeni z wody i z Ducha zostali powołani do wolności (Gal 5,1.13). Na temat tej wolności trudno napisać lepiej niż apostoł Paweł w Liście do Galacjan. I w naszym wywodzie nie ma potrzeby próbować. Dość powiedzieć, że jesteśmy wolnymi panami wszystkich rzeczy, wolnymi do bycia sobą w Chrystusie (Rz 8,12n). Nasza wolność nie jest oczywiście oderwana od Boga. Duch Boży jest „tworzywem”, z którego jest ona wykonana. Chcieć być wolnym w oderwaniu od Boga, to chcieć wykuć rzeźbę bez kamienia. Nasza wolność w Chrystusie niesie z sobą pewien mający dla nas znaczenie postulat. Otóż wolność postuluje poszanowanie tego, kim ja w Chrystusie jestem, tego jak On się przeze mnie wyraża i tego jak On mnie w realizacji swoich planów używa. Mówiąc: „Wolność postuluje poszanowanie dla mnie”, mówię tym samym: „Wolność postuluje poszanowanie dla ciebie” (Flp 2,4). Nie trzeba się przekonywać, że poszanowanie to wypada najpełniej i najrzetelniej w obrębie kongregacyjnej organizacji Kościoła, a zatem w ramach kościelnej demokracji. To właśnie jest biblijne. I to jest piękne.
Nowy Testament – świadectwo poszanowania wolności
Dwa fakty wskazujące na poszanowanie działania Boga poprzez wszystkich członków zgromadzenia pochodzą od samego Pana: Według Jego słów, w Kościele wszyscy są równymi sobie braćmi (Mt 23,7-11). I według Jego słów do całego zboru należą ostateczne rozstrzygnięcia w sferze dyscypliny kościelnej (Mt 18,15-18). Świadectwem poszanowania wolności i wyjątkowości każdego członka Ciała Chrystusowego są następnie praktyki apostolskie. W Dziejach Apostolskich wskazują na to następujące fakty: (1) Dwunastu apostołów zwołało wszystkich uczniów dla rozstrzygnięcia kwestii sprawnego obsługiwania potrzebujących i postawiło wobec zgromadzenia wniosek wybrania siedmiu diakonów (Dz 6,2). (2) Diakonów wybrało całe zgromadzenie (Dz 6,5nn) nie w wyniku układów politycznych, ale biorąc pod uwagę ich duchowe kwalifikacje (bo demokracja kościelna to nie demokracja parlamentarna w wydaniach budzących w nas niesmak). (3) Apostoł Piotr czuł się zobligowany do złożenia wyjaśnień co do swych posunięć względem domu Korneliusza przed apostołami i braćmi mieszkającymi w Judei. Udzielono mu „absolutorium” nie w oparciu o układy polityczne, ale przekonując się, że apostoł postępował według bezpośrednich dyrektyw Głowy Kościoła (bo demokracja kościelna to wspólne odkrywanie działania Boga- Dz 11,1nn). (4) Rozstrzygnięcie tak zwanego Soboru apostolskiego w Jerozolimie w sprawie obrzezania i przestrzegania zakonu Mojżeszowego przez poganochrześcijan było postanowieniem apostołów, starszych oraz całego zboru (Dz 15,22). Oczywista w tym przypadku wiodąca rola apostołów i starszych nie przeczy demokracji kościelnej, ale po prostu świadczy o tym, że ludziom odrodzonym z wody i z Ducha nie brakowało (i wciąż nie brakuje) rozumu i pokory (zob. Rz 12,3), ale przy rozstrzyganiu spraw „specjalistycznych” tudzież przy jakiejś formie „oddawania głosów” brali i biorą pod uwagę wynikający w woli Bożej rozkład kompetencji z Kościele (1 Kor 12,11). W listach apostolskich o podobnym poszanowaniu świadczą między innymi: (1) gotowość poddania autorytetu nawet apostolskiego krytyce ogółu wierzących (Gal 1,8); (2) zachęta do kolektywnego dyskutowania wypowiadanych w czasie nabożeństw proroctw (1 Kor 14,29); (3) odwoływanie się w nauczaniu prawdy do tego, co wierzący wiedzą jako mający udział w pomazaniu Ducha Świętego (Rz 1,11n; 1 J 2,27n); (4) doradczy i indykatywny ton napomnień apostolskich (np. 2 Kor 8,10nn).
Przedstawione wyżej fakty w sposób oczywisty przemawiają za zasadnością kongregacyjnego modelu Kościoła. Demokracja kościelna jest biblijna. I jest piękna.
Końcowe przypomnienie
Na zakończenie stosownym będzie przypomnienie: My do wolności powołani jesteśmy. Przeciwstawiajmy się mentalności niewolników – przede wszystkim w sobie samych. W odniesieniu do organizacji życia Kościoła oznacza to, że demokracja kościelna jest środkiem wyrazu naszej wolności, a nie wyrokiem, który ciąży na nas jak niegdyś jarzmo zakonu. Nasza wolność w Chrystusie i wolność Chrystusa w Kościele skutecznie zapewnia elastyczność działania w sytuacjach wyjątkowych – na przykład na polach misyjnych (Dz 14,23; Tt 1,5nn) – elastyczność pozornie tylko przeczącą zasadzie kongregacyjności. Te pozorne przeczenia przytaczane bywają jako argumenty mające podważać demokrację kościelną. Ale niech kategorie niewolniczego myślenia i mówienia nie psują naszych dobrych obyczajów. Stójmy niezachwianie – wsłuchani w głos Zbawiciela – i nie poddawajmy się pod jarzmo niewoli. W praktyce duchowy wzrost wspólnoty każdego Kościoła nie dzieje się bez trudności. Nie wszyscy od razu potrafią myśleć kategoriami życia według Ducha. Trudności mogą przerażać, zatrzymywać nas na drodze ku Chrystusowej pełni, skłaniać, byśmy wprowadzali do Kościoła czasem bardzo praktyczne świeckie obwarowania. My jednak „niewolę egipską” pozostawiliśmy za sobą, nie chcemy mówić: „Tam było lepiej”. Niestrudzenie podejmujmy i realizujmy wezwanie apostoła Pawła: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz 12,1-2).
Piotr Zaremba